Stok Palenica Ustron
Tytulem wstepu zaznaczam, ze ja dziewczyna ze Slaska nigdy nie jezdzilam na desce.
Mialam mala przygode z nartami jakies 4 lata temu:
Pojechalismy ze znajomymi do Miedzybrodzia Zywieckiego na gore Zar.
Ekipa doswiadczona a ja pierwszy raz narty na nogach zalozone na szczycie gory.
*[Chociaz byl z nami kolega rownie szalony jak ja a moze i bardziej [pozdrowienia dla Adama z Berlina], ktory rowniez nigdy nie smigal na nartach a ponadto jego sprzet byl niekomplety, ograniczajacy sie jedynie do nart :P Jednak Adas mial swietny plan i byl nieco na fazie. To pozwolilo mu fruwac jak wolny ptak i z usmiechem na twarzy mijac mnie, gdy ja walczylam o zycie :P]
Tak wiec, znajomi pojechali, co robic, trzeba jechac. Tym sposobem zjezdzalam 1,5 godziny, nie wiedzialam jak sie hamuje , totalnie nic...
upadek, za upadkiem... juz lzy naplywaly do oczu, co jakis czas zbieral mnie znajomy...
jak wkoncu dojechalam na sam dol z piekielnym bolem wszystkiego, odpuscilam ...
Na drugi dzien przyjechal moj przyjaciel i zabral mnie na gorke dla dzieci, tam nauczylam sie hamowac i wbrew mojej niechci do powrotu na gore Zar postanowilam tam wrocic i zmierzyc sie z demonem po raz drugi. Walka ta okazalam sie sukcesem :) Brawo JA ! :P
nie powiem zebym smigala jak Adam Malysz ale juz nie plakalam :P
Podobnie sytuacja wygladala w Ustroniu
Planem byla Wisla ale z moim totalnym brakiem doswiadczenia pierwsza lepsza gorka byla wystarczajaca. W ta przygode wybralam sie z towarzyszem z Mazur, ktory z deska mial tylko troche wiecej wspolnego niz ja. Ta mala goreczka rownie mocno przerazila nas oboje.
Zanim odwazylismy sie usiasc na kolejke z krzeselkami, zaszlismy na boczek pocwiczyc hamowanie, znaczy sie to Ja musialam nauczyc sie hamowac :P
Nic ta proba nie dala tylko pobudzila mojego wkur... znaczy sie, podwyzszyla stopien mojego zdenerwowania :P tak wiec podjelam meska decyzje, jedziemy na gore!!
Ale zeby to bylo takie proste :P
Mamo ratuj... krzeselka !
Na dole byl jeszcze uprzejmy pan ktore mnie posadzil [zaraz po tym jak na bramkach kasowalam karte tysiac razy, bo nie slyszlama zadnego dzwieku potwierdzajacego akceptacje ! Brawo Ja... znowu ;P ]
Za to u gory! ho ho
W skrocie opowiadajac, wygladalo to tak jakby w nasze krzeselko uderzyla bomba, kazde wylecialo ze swojej strony spadajac kolanami na ziemie. Ja sie czolgalam szybko zeby przypadkiem kolejne krzeselko nie uderzylo mnie w glowe. Pan z budki wyskczyl upewniajac sie ze jestemy cali.... komedia ...
Co bedzie sie dzialo na orczyku ... strach sie bac.
A na gorze kolejny raz demon spojrzal w moje oczy wyzywajac na pojedynek !
Strach paralizowal moje miesnie lecz bedac tam nie mialam juz innego wyboru tylko Jazda!!!
... no to chop
a potem bylo juz tylko trzaskanie kolan i dupy, znowu ujrzalam gwiazki i naplynely lzy do oczu, ale wstalam i postanowilam juz nie upadac bo boli 😛 tak wylaczajac mozg, strach i opierajac sie na instynkcie przetrwania zjechalam 5 razy i juz calkiem niezle 🙂
Byl to moj drugi raz zimowych szalenstw i na pewno do tego wroce. Tymczasem powrot do pracy i zbieranie kasiurki na kolejne przygody :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz