Lizbona
Kilka dobrych a nawet genialnych dni w Portugali. Jak zwykle szybki, intensywny wypadzik :]
Zaczynamy od Lizbony
Troszeczke podstawowych informacji
Stolica ta jest najwiekszym miastem w Portugali, w centrum mieszka okolo 550 tys mieszkancow.
Region Lizbony jest najbogatszym regionem w panstwie, wysoko ponad srednim PKB Uni europejskiej.
starczy :) jestesmy juz madrzy :)))
AEROPORTO |
Mialam tylko jeden pelny dzien w tym pieknym miescie.
Duzy plus - lotnisko znajduje sie blisko centrum miasta, w zwiazku z tym postanowilam przespacerowac sie do hostelu. Zaoszczedzilam i zwiedzalam, ogladalam, podziwalam. Jak to ja zabladzilam 3 razy, ale pogoda sprzyjala wiec nie narzekam. Oto kilka foteczek z tego spacerku
Po 2 godzinach chodzenia w koncu dotarlam do hostelu.
Miejsce pobytu znowu okazalo sie pozytywna niespodzianka. Problematyczny byl tylko fakt, ze okno pokojowe wychodzilo na glowna ulice. Pokoj nie posiadal klimatyzacji ani nawet wiatraka, dlatego noca okno bylo otwarte a ulica tetnila zyciem. Nie przeszkadzalo mi to, bo zatyczek dousznych uzywam nie od dzis, poza tym to tylko jedna noc :)
Budynek posiadal 3 pietra i na kazdym znajdowaly sie toalety z prysznicami oraz kuchnia i jadalnia.
Hostel ten laczyl ze soba maxymalna prostote poprzez betonowa podloge i zwykle drewniane lawy wraz z romantyczno - sentymentalnymi akcentami takimi jak stare meble, regaly z ksiazkami, przerobiony stary telewizor na szfke.
Najwspanialszy byl taras z pieknym widokiem :)
Niestety nie posadam wiecej swoich zdjec, zapraszam natomiast do odwiedzin tej strony jezeli chcesz wiedziec wiecej :
Portugal Ways Culture Guest House
Ja zaplacilam 37,5 euro za 2 noce.
Po wyczerpujacym spacerku, wskoczylam pod szybki prysznic i wyruszylam na polowanie - jedzonko ummmm
Na Avenida Almirante Reis znajdowalo sie wiele restauracji typy fast food otwartych mimo poznej pory. Moj wybor byl prosty Kebab, bo bylam nieziemsko glodna, jednak na co dzien staram sie unikac tych niezdrowych pokus.
Po skorzystaniu z "lokalnej" kuchni wrocilam do pokoju by oddac sie totalnemu chillautowaniu. Piwerko plus lokalne pyszne ciasteczka. Otwieram moj prawie balkon i wsluchuje sie w gwar miasta. To bylo to :]
widok z blakonu |
To teraz trzeba tam sie dostac hmmm...
Kilka focioszkow z trasy na dworzec kolejowy
Lekko poddenerwowana szukam stacji :] Gdy dotarlam do dworca kolejowego Rossio , zobaczylam 2 kolejki. Jedna do standardowego okienka z zywym czlowiekiem a druga do nowoczesnej, samoobslugowej maszyny. Oczywiscie wybor - maszyna. Niestety to byl blad. Okazalo sie bowiem, ze najpierw musze kupic u czlowieka karte na ktora wielokrotnie moge ladowac kolejne bilety, impulsy. Takim sposobem jeden pociag juz odjechal. Kupilam bilet, 4,30 euro w dwie strony. Mam 45 minut do nastepnego. Co robic?! chyba nie bede czekac, oszalalabym. Biegne pozwiedzac :) Rossio square i Terreiro do paco Od momentu jak wysiadlam z pociagu bylam zachwycona otaczajacymi mnie widokami. Juz czulam na skorze specyficzna atmosfere. |
Nie mam zbyt duzo zdjec (nie wiem czemu, chyba poplynelam i zapomialam do czego sluzy aparat )
Dlatego zapraszam do odwiedzenia strony, z ktorej dowiecie sie wiecej o wycieczce do miasteczka Sintra.
http://www.sintra-portugal.com/guides/Lisbon-to-Sintra.php
Miasteczko posiada duzo swietnych atrakcji, zameczek, muzea, restauracyjki.
Na ulicy nie trzeba bylo przepychac sie przez tlumy turystow mimo sezonu. W drodze na szczyt gorki poznalam grupe starszych osob z Wielkiej Brytani. (dobra przyznam sie, stalo sie to dlatego, ze chcialam kupic grupowy bilet na zamek, dla oszczednosci) choc i tak bardzo lubie poznawac ludzi, nie zaleznie od wieku.
Razem w towarzystwie przyjemnej dyskusji podbijalismy szczyt. Zwerbowalismy jeszcze parke z Rzymu, ktora wypytywalam o gospodarke Wloch. A na szczycie niespodzianka, albo gafa.
Aby zakupic grupowe zwiedzanie trzeba miec przewodnika, za ktorego trzeba zaplacic. Tak wiec roznica w cenie zostala pokryta kosztem przewodnika.
ehhh to Ramcia zrezygnowala. I tak bylam juz usatysfakcjonowana.
Z usmiechem na twarzy i lekkim zmeczeniem wracam do Lizbony. Wychodze na wieczorne zwiedzanie
Mimo poznej godziny czulam sie bezpiecznie. A to byl poniedzialek. Spotkalam innych turystow, grupki mlodziezy, zakochane pary a nawet policjantow.
Na koniec przedstawiam cos co zwrocilo moja uwage. Na codzien korzystam w Angli z supermarketu Lidl. Jak kazda sieciowka - produkty wszedzie sa takie same. jednakze w Lizbonie znalazlam cos nowego
Lokalne produkty, ryby, owoce morza :)
Zawsze doceniam cos regionalnego, wyjatkowego.
choc z gotowaniem mam tyle wspolnego co Anglicy z ochrona przeciwsloneczna :P
Mam nadzieje ze wycieczka sie podobala, piszcie swoje opinie (tylko pozytywne :P) i pomysly dla mnie na Tripa :)
Caluje! Hej :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz