8 sierpnia 2015

LIVERPOOL


Jeden szybki dzień w Liverpool :)



Miałam prawie wolny weekend, tylko 8 godzinek w niedziele a w poniedzialek na 14 do pracy. No cóż, nie bede przeciez siedziec w domu. Szybka decyzja, co tu zobaczyc??
Zerkam na bilety i Liverpool. Mieszkam w Anglii nie wypada tego nie zobaczyc :P

Tak więc, koncze prace w niedziele o 14, 15:25 mam pociag. Na stacji okazuje się, że zamiast pociagu czeka na mnie autobus. Na początku sie złoszcze, ale z czasem okazuje sie ze przeciez z autobusu mozna wiecej zobaczyc.
Bo nalezy z usmiechem na twarzy przyjmowac co los nam daje :)

Droga przez Marsden




Jak widzice moglam podziwiac naprawde mile widoczki. 

Ta duza wies znajduje sie blisko Peak District National Park, o ktorym slyszalam duzo pozytywnych opini. 




Po ok godzinej przejazdzce mialam przesiadke w Stalybridge.




Z łatwoscia znalazlam kolejny pociag. W Angli podroz pociagiem jest wygodnia, latwa i przyjemna. Pasazer jest zawsze poinformowany o wszelakich problemach, zmianach. Praownicy chetnie udzielaja pomocy z usmiechem na twarzy, uwielbiam to w Anglikach, szalona rzyczliwosc :)
Ponadto pociagi zawsze sa czyste i zadbane. Na gorze siedzenia znajduje sie informacja o rezerwacji, aczkolwiek nie raz jechalam na zarezerwowanym siedzeniu i nie mialam problemow z tego powodu :) 






Przyznac musze, ze podroz starym pociagiem ma swoj klimat i tez jest ciekawa. Tak jak podrozowalo sie w Polsce :) 

























Zeby nie tracic czasu szybko dostaje sie do Hostelu

The Podworks Hostel 



Ta oferta znajdowala sie najblizej centrum miasta, co nie oznaczalo, ze musi byc super drozej. 

Mialam malutki pokoj bez okien. Nie bylo to takie straszne bo mialam swiadomosc ze to tylko jedna noc, poza tym zostalo to zrekompensowane duzym, plaskim telewizorem nad lozkiem oraz klimatyzacja oczywiscie :)



Bardzo świetnym motywem byl zestaw herbaciany :) Czyli dzbanek elektryczny, dwie kawusie, dwie herbatki,cukier i dwa ciasteczka, ktore okazaly sie moimi ulubionymi. Generalnie pierwszy raz sie z tym spotkalam w hostelu bo zazwyczaj wspolna jest kuchnia.



.... i bardzo ładna lazienka :)


Za jedna noc zaplacilam 18,5 funtów i jak najbardziej polecam :)

http://thepodworkshotel.shouthotels.com/


Moim celem bylo CHINATOWN. 
Na szczescie ta atrakcja byla 5 minutek od mojego hostelu.





















Nadeszla pora na dobre Chinskie jedzonko :) Po przeszpiegowaniu wszystkich restauracji wybralam oczywiscie...
Najtańsza :P 


Big Bowl Noodle Bar
I jak zobaczylam napis "noodle" to naszla mnie ogromna chec na to wlasnie miejsce.



W ofercie tej malej knajpeczki by zestaw dla dwoch osob, kosztowal 21,5 funta i zawieral:

Starter plus prazynki krewetkowe




Nie przepadam za sezamem ale wyznaje zasade, ze wszystkiego trzeba sprobowac. Sprobowalam i nie zaluje. Te trojkąty w calosci pokryte sezamem byly prze...ummm...pyszne :)

2 zupy 



oraz dwa głowne dania.

Bylam juz pelna po starterze i zupach. Wszystko bardzo mi smakowalo i juz chce znowu :) Niestety moja wspanial zasada o probowaniu zapedzila mnie do chwili nieprzjemnosci.. a mianowicie 

sok kokosowy z miazszem 



Zobaczylam w menu sok kokosowy, lubie :) ale co to jest "pulp", pytam kelnera (azjatyckiego pochodzenia) co oznacza sok kokosowy z "pulp"? Ku mojemu zaskoczeniu nawet kelner nie znal odpowiedzi [malo place wiec nie bede narzekac]
Pakiet internetowy na telefonie wykonczony tak wiec raz sie zyje, trzeba skosztowac....
iiiii..... generalnie nie przepadam za miazszem, a jak widac na zdjeciu ten nie nalezal do standardowych. Aczkolwiek w połaczeniu z nieprzecietnym (zeby nie powiedziec dziwnym) smakiem samego soku yyy.... iiii.... nie lubie :(
  Nie chce nikogo zniechecac,
 Probujcie i piszcie swoje odczucia :)

Oczywiscie jak to ja, musialam cos zmajstrowac. W tym krotkim czasie udalo mi sie zgubic klucze do hostelowego pokoju. Wygladem przypominaly karte kredytowa i wystraszylam sie ze ta nowoczesna forma bedzie mnie grubo kosztowac. Nie zwazajac na bezcenne kalorie dopiero zdobyte, zaczynam biegac miedzy uliczkami, ktore dopiero zwiedzilam. 
Wracam do restauracji, mila obsluga pomaga mi jak moze, ale nic... biegne dalej... uliczka blizej hostelu, tak lezy ladnie i czeka na mnie :) 
Kamien z serca. Wracam do Podworks hostel no i nie bylabym soba gdybym z ciekawosci nie zapytala ile kosztuje utrata klucza?
Oczy mam wielkie jak wilk z bajki o czerwonym kapturku... nie nie, to bylo chyba o jego zebach.. niewazne... 
Z jedna mysla w glowie, ile zaoszczedzilam? czekam na wyrok z ust recepcjonisty a on na to: 

Nic by nie kosztowalo. Mamy duzo takich kart.

...aha :P

Nie tracac cennych sekund, przebieram sie i wybijam na miasto





Royal Liver Building 



Bylo juz dosc pozno a ja rozgladalam sie za sklepem. Nie bede Was oszukiwac, piwka chcialam sie napic :)
Niestety zostalam niemile zaskoczona. Pan taksowkarz poinformowal mnie, ze gdy w miescie nie ma studentow to i sklepy calodobowe sa pozamykane. Ehh edukacja, zawsze marzyly mi sie studia :)

Pomimo, ze byl to pozny wieczor Niedziela, miasto tetnilo jeszcze muzyka, otwartymi klubami i bawiacymi sie ludzmi na Mathew street. Ja jednak musialam wracac do hostelu z pustymi rekami :( Na kluby bylam juz za bardzo zmeczona, niestety. 

Na nastepny dzien zostala mi tylko wycieczka do dworca kolejowego. Po drodze mijalam wiele ciekawych budynków i miejsc:
























Chinski supermarket




Clayton Square Center











wejscie na dworzec kolejowy
W tym wspanialym miescie spodobala mi sie jedna rzecz. Mianowicie czesto mijalam stanowiska tego typu:


Sama codziennie jezdze na rowerze do pracy, wiec nie ukrywam ze jestem fanka ruchu. Cieszy mnie fakt, ze dostaje sie taka mozliwosc. Polecam, wiecej informacji w linku ponizej.


Znajduje sie tu jeszcze mnostwo atrakcji takich jak:

The Beatles Story, Albert dock, Cavern Club, Anfield stadium, Anglican Cathedral, world museum, Liverpool FC museum, The wheel of Liverpool, Pier Head, Museum of Liverpool, Liverpool Metropolitan Cathedral, Open Eye Gallery, St. George's Halli duuzzoo wiecej.... 


Na koniec pokaze Wam moje ulubione zdjecia z wypadu. 
Jak dotarlam do Liverpool'u moja uwage zwrocily mewy. Wspanialy symbol miast przybrzeznych. Jak tylko slysze te specyficzne odglos to czuje morska bryze na twarzy :P


Te akurat mialy drobna sprzeczunie, mysle ze poszlo cos o "przesolona zupe" :P


Foch :) 

Za kazdym razem jak patrze na to zdjecie to pojawia sie usmiech na twarzy. 
Mam nadzieje ze Was tez one rozsmieszaja. 

Pozdrawiam! Hej :)




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz